wróć drukuj  
  Witold Kieżun, Struktury i kierunki zarządzania państwem, w: Kieżun W. i Kubin J. (ed.), Dobre państwo, Wydawnictwo WSPiZ, Warszawa 2004.

Część II
 
  Fakt, że Kongres Stanów Zjednoczonych, federalnego państwa 270 milionów mieszkańców, liczy sobie 435 posłów (kongresmenów), a Sejm Polski, kraju z 38 milionami mieszkańców - 460 posłów, musi budzić zdumienie. Podobnie Senat amerykański składa się ze stu senatorów wybieranych po dwóch z każdego stanu. Przy przyjęciu podobnej zasady mielibyśmy w Polsce w sumie 32 senatorów (po dwóch z każdego województwa).

W skali światowej liczebność miejsc w parlamencie jednoizbowym, bądź w izbie niższej, przedstawia się następująco:
 
Świat 195

Kraje rozwinięte
Europa Zachodnia
Europa Wschodnia i WNP
Europa ogółem
Polska

245
238
188
223
460
 
Ten stan rzeczy wynika z założonej liczby mieszkańców przypadających na jednego deputowanego. Mamy tu następujące dane:

Liczba mieszkańców reprezentowana przez jednego deputowanego
Niemcy
Hiszpania
Francja
Włochy
Wielka Brytania
Polska
116 tys.
108 tys.
93 tys.
90,5 tys.
87 tys.
82,5 tys.

Ewentualne zmniejszenie liczby posłów do 300 spowodowałoby ograniczenie kosztów o ponad 100 mln zł (Pilczyński 2001). Dużo większe oszczędności można by uzyskać ustalając liczbę posłów w nawiązaniu do stanu z 1939 roku - 208 osób.

Powstaje też problem wielkości czy nawet zlikwidowania Senatu, przewidzianego w programie wyborczym SLD. Porównanie liczby 100 senatorów w Polsce i 100 senatorów w USA wskazuje na upowszechnienie gigantomanii w procesie rządzenia państwem.

Zatrudnienie w kancelariach Sejmu i Senatu, podobnie jak i we wszystkich ministerstwach, nie jest ujawniane od 1996 roku w ogólnodostępnej statystyce. Główny Urząd Statystyczny nie posiada tych szczegółowych danych. Ostatnie dane GUS-owskie z Rocznika Statystycznego roku 1995 wskazują wzrost zatrudnienia w Kancelarii Prezydenta ze 193 etatów w roku 1990 do 466 w roku 1995. Kancelaria Premiera liczy około 500 pracowników, przy czym w obydwu kancelariach, podobnie jak w rządzie, mamy sekretarzy i podsekretarzy stanu. Wielkość zatrudnienia w tych kancelariach budzi zasadnicze zastrzeżenia. W kolejnych rządowych programach ograniczenia zatrudnienia nie przewiduje się zmian w Kancelarii Prezydenta, mimo oświadczeń, że akcja odchudzania administracji rozpocznie się od góry. Nie wydaje się też właściwe kreowanie w kancelariach stanowisk sekretarzy i podsekretarzy stanu, pozycji przewidzianych dla stanowisk rządowych, a już zupełnie niewłaściwa jest rozbudowa gospodarstw pomocniczych w obrębie tych jednostek organizacyjnych.

Poważnym źródłem nieuzasadnionych kosztów państwa są różne formy korupcji aparatu administracyjnego. Jej skala, ujawniona przez międzynarodową organizację Transparency International, uzasadnia twierdzenie, że Polska jest najbardziej skorumpowanym krajem wśród członków Unii Europejskiej.

W rankingu 2003 roku ta organizacja wzięła pod uwagę 133 kraje, po raz pierwszy uwzględniając nawet tak egzotyczne jak Oman, Bahrajn, Katar i Kubę. W skali 0-10 (10 - kraj najmniej skorumpowany) Polska uzyskała zaledwie 3,6, podczas gdy rok temu została oceniona na 4,2, a w 1996 na 5,6. Konieczne więc jest nasilenie akcji antykorupcyjnej, opartej głównie na planie nielegalnej prowokacji. Ta skromnie już zapoczątkowana metoda dała pozytywne rezultaty; np. w Czorsztynie, zastosowana wobec miejscowego wójta, uchroniła budżet gminy przed stratą 4 milionów złotych, a w Białymstoku i w Kielcach uniemożliwiła lekarzom nielegalne przyznanie rent. W Stanach Zjednoczonych w połowie lat 80. tego typu legalna prowokacja w stosunku do osób na stanowiskach, odpowiadających mniej więcej naszym podsekretarzom stanu, szeroko nagłośniona w mediach, zakończona wyrokami powyżej 100 lat więzienia, radykalnie zmniejszyła falę korupcji i związane z nią straty państwa.

W dalszym ciągu występuje zjawisko nadmiernej liczby 229 stanowisk tzw. siatki „R", wyposażonych w służbowy samochód z szoferem i osobisty sekretariat. W kancelariach prezydenta, premiera i w 14 ministerstwach mamy 104 stanowiska ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu. Mamy też w sumie 47 urzędów centralnych i agencji z bez mała setką stanowisk naczelnego kierownictwa.

We Francji, kraju dużo większym i lekko licząc czterokrotnie bogatszym od nas, w 15 ministerstwach urzęduje 32 ministrów i sekretarzy stanu.

W wyniku reformy Centrum w 1996 roku zlikwidowano Urząd Rady Ministrów, odpowiednio zwiększając obsadę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Obecnie ten zlikwidowany urząd odrodził się w formie Kancelarii Premiera z sześcioma sekretarzami i trzema podsekretarzami stanu.

Gigantomania w rozbudowie zatrudnienia w aparacie centralnym łączy się z tendencją rozbudowy wewnętrznej struktury. Typowa struktura ministerstwa to minister, od dwóch do siedmiu sekretarzy i podsekretarzy stanu, gabinet polityczny, ok. 15 departamentów. Ministerstwom podlega w dalszym ciągu szereg jednostek terenowej administracji specjalnej, które reforma roku 1999 zdecentralizowała na województwa i powiaty jedynie w 63 procentach, reszta została w branżowej strukturze ministerialnej. I tak np. Załącznik do Rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów ustalający zakres działania Ministra Zdrowia zawiera spis 19 organów i jednostek organizacyjnych, podległych bądź nadzorowanych przez Ministra Zdrowia. Mamy tam Inspektoraty, Biura, Centra, Agencje, Zakłady, Instytuty, Akademie Medyczne, z których duża część mogłaby być nadzorowana przez organy terenowe administracji publicznej, a niektóre mogłyby ulec likwidacji czy komasacji.

3.2.2. Struktury dynamiczne


Liczne kadry administracyjne muszą oczywiście wykazać się aktywnością, stąd też stała tendencja do zwiększania liczby koncesji, zezwoleń czy licencji. Komisja Debiurokratyzacji, powołana jeszcze przez wicepremiera Balcerowicza, doprowadziła do zmniejszenia w Ustawie „Prawo o działalności gospodarczej" liczby licencji do 8, jednakże ich miejsce zastąpiły liczne zezwolenia. Mamy ich obecnie około 100.

Niewątpliwie utrudniają one inicjatywę gospodarczą i stanowią dodatkową formę opodatkowania, będąc jednocześnie idealnym terenem działalności korupcyjnej.

Ogólnie można stwierdzić, że istnieje w dalszym ciągu skomplikowana procedura biurokratyczna załatwiania prostych spraw. Oto niektóre przykłady: mimo dawno wprowadzonego systemu ewidencji PESEL, w którym zakodowane są podstawowe dane osobowe każdego obywatela polskiego, przy wypełnianiu typowego formularza należy obok swego numeru PESEL podać jeszcze raz istniejące w nim dane. Obok numeru PESEL istnieje odmienny numer identyfikacji podatkowej - NIP, zawierający te same podstawowe dane co PESEL. Natomiast właściciel przedsiębiorstwa posiada jeszcze jeden numer ewidencyjny - REGON.

Przeprowadzając się z jednej do drugiej dzielnicy w Warszawie, przy przerejestrowaniu samochodu dostaje się na 1 miesiąc czerwoną próbną tablicę rejestracyjną, a dopiero po miesiącu wymienia się ją na normalną. Chodzi tu o kontrolę prawdziwości poprzedniej rejestracji, co oczywiście można załatwić telefonicznie, od ręki.


Specjalnie uciążliwa jest ta mitręga dla małych przedsiębiorstw w kontaktach z urzędami skarbowymi, których sprawność działania charakteryzuje się średnio co trzecią wygraną sprawą sądową przeciwko nim w związku z błędami w naliczaniu podatków. Tutaj „bylejakość" pracy urzędników poważnie kosztuje skarb państwa, ponieważ błędnie pobrane podatki zwraca się z ustawowymi odsetkami. Stomil Olsztyn wygrał w lutym 2001 sprawę w Najwyższym Sądzie Administracyjnym, odzyskując nie tylko 1,9 mln, ale i ponad milion zł odsetek i 400 000 zł zwrotu kosztów procesowych. Podobnie Citibank w Warszawie uzyskał obok 18 mln zwróconych podatków wielomilionowe odszkodowanie (Trębski 2001). Olbrzymi aparat finansowo-skarbowy, liczący 51,3 tys. pracowników, na których utrzymanie budżet 2001 roku przeznaczał 1,7 mld zł, nie zasługuje na pozytywną ocenę swojej sprawności. Również formularze zeznań podatkowych, mimo stałych zapewnień o próbach ich uproszczenia, są stale obiektywnie trudne do prawidłowego wypełnienia.

Generalnie rzecz biorąc, w dalszym ciągu poziom organizacji pracy w Polsce jest niezadowalający. Zewnętrznym wyrazem tego stanu rzeczy jest średnia wydajność stanowiąca 40% wydajności w Unii Europejskiej. Na podstawie badań przeprowadzonych w 2000 roku na budowie Exbudu w Warszawie stwierdzono wiele usterek, których koszt usunięcia przekroczył zyski z budowy. Podstawową przyczyną tego stanu rzeczy był brak bieżącej kontroli pracy i niesprawność dużego procenta robotników po przerwie posiłkowej na skutek picia alkoholu.

3.2.3. Decyzje strategiczne, przedsiębiorcza wyobraźnia

Monika Kostera w swoim eseju Zarządzać z wyobraźnią (2001) przedstawia model wyobraźni ekonomicznej, nawiązując do idei Millsa i Koźmińskiego. C. Wright Mills ukuł w roku 1959 pojęcie socjologicznej wyobraźni (sociological imagination), zwracając uwagę na konieczność myślenia szerszymi kategoriami społecznymi. A. K. Koźmiński (1982) twierdzi, że: „Oddziaływanie wyobraźni ekonomicznej na przebieg życia społeczno-ekonomicznego ma charakter jak najbardziej realny".

III Rzeczpospolita, akceptująca klasyczny wolny rynek, nie potrafiła ogarnąć twórczą wyobraźnią strategicznego sprawnego rozwoju w wielu dziedzinach. Z bogatego materiału dowodowego przedstawię jedynie parę przykładów:

Po przełomie 1989 roku szokowa terapia Balcerowicza zahamowała inflację, dała doraźne dobre wyniki rozwoju prywatnego sektora małych i średnich przedsiębiorstw, stworzyła podstawy do procesu prywatyzacji i wieloletniego wysokiego wzrostu dochodu narodowego. Jednakże nie udało się skonstruować logicznego, konsekwentnego, strategicznego makroplanu, trafnie ustalającego kierunki rozwoju gospodarczego, naukowego i kulturalnego. Zakładając transformację systemu gospodarki planowej na gospodarkę rynkową i prywatyzację przemysłu, handlu i usług, należało przede wszystkim ustalić przyszłościową perspektywę struktury gospodarczej Polski. Punktem wyjścia powinna była być reprywatyzacja, a więc ustalenie formy zwrotu znacjonalizowanych w okresie PRL przedsiębiorstw i nieruchomości. Polska jest jedynym postkomunistycznym krajem w Europie Środkowej, w którym nie przeprowadzono tego procesu reprywatyzacji. Ocenia się, że brak ustawy reprywatyzacyjnej i pozostawienie tego procesu do indywidualnych decyzji sądowych praktycznie będzie kosztować Polskę ok. 300 mld zł.

Dalszym zaniedbanym strategicznym problemem jest brak umowy z Niemcami akceptującej decyzję o objęciu w posiadanie własności prywatnej na b. terenach niemieckich włączonych do Polski w 1945 roku. Traktat o przyjaźni polsko-niemieckiej z 1991 roku nie dotyka tego zagadnienia, a co gorsza, dołączony do traktatu list ministra Skubiszewskiego stwierdza jednoznacznie, że umowa polsko-niemiecka nie dotyczy spraw majątkowych. Obecne zmiany tytułu wieczystej dzierżawy nieruchomości na Ziemiach Zachodnich i na terenie b. Wolnego Miasta Gdańska na własność hipoteczną są słusznym posunięciem, ale nie odsuwającym całkowicie perspektywy masowych indywidualnych skarg niemieckich hipotecznych właścicieli domagających się rewindykacji swojej zawłaszczonej przez obywateli polskich w 1945 roku własności. Ta możliwość jest wyraźnie przedstawiona w jednogłośnie podjętej uchwale Bundestagu z 1998 roku, w której czytamy, że: „Perspektywa przystąpienia Polski do Wspólnot Europejskich powinna więc tym łatwiej pozwolić na uregulowanie problemów, dla których dzisiaj jeszcze nie można znaleźć zadowalających rozwiązań. To odnosi się zwłaszcza do możliwości osiedlania się w Polsce niemieckich obywateli łącznie z tymi, którzy musieli opuścić swe strony ojczyste." Minister spraw zagranicznych Niemiec K. Kinkiel oświadczył w 1995 roku, że „rząd federalny nigdy nie uznał wywłaszczenia niemieckiego na podstawie polskich ustaw i traktuje ten problem jako nadal nierozwiązany". Do chwili obecnej nie było oświadczenia rządu niemieckiego anulującego to stwierdzenie.

Proces prywatyzacji przedsiębiorstw będących prawnie udowodnioną własnością państwa powinien był być przeprowadzony w elastyczny sposób, bez dogmatu: „wszystko należy sprywatyzować". Jest rzeczą oczywistą, że stuprocentowa prywatyzacja nie jest możliwa. Dla realizacji niezbywalnej, choćby racjonalnie ograniczonej roli opiekuńczej państwa (ochrony zdrowia, edukacji, rozwoju nauki i kultury) konieczne są fundusze państwowe, których nie pokryją bezpośrednie czy pośrednie podatki. Konieczne są dochody z dobrze zorganizowanych, nielicznych przedsiębiorstw państwowych.

Należało więc zacząć cały proces prywatyzacji od ustalenia, jakie branże będą podlegać prywatyzacji, a jakie, dobrze pracujące, pozostaną w sektorze państwowym, przekazując zysk budżetowi i umożliwiając atrakcyjne ustawienie niskiej skali podatków bezpośrednich, stymulujących z kolei rozwój krajowej prywatnej wytwórczości. Tu trzeba zwrócić uwagę na błędny dogmat większej efektywności prywatnych przedsiębiorstw. Ta teza jest trafna w stosunku do małych i średnich przedsiębiorstw, gdzie osobisty udział właściciela w strategicznej, taktycznej i operacyjnej działalności danego obiektu daje bez porównania lepszy rezultat niż w zbiurokratyzowanych przedsiębiorstwach państwowych. Natomiast nie potwierdza się ona w pełni w dużych przedsiębiorstwach. Tego typu przedsiębiorstwa pracowały niewydolnie w socjalizmie, bo były biurokratycznie sterowane olbrzymią ilością dyrektywnych wskaźników. Ubezwłasnowolnienie dyrektora, marnie finansowo motywowanego, nastawionego jedynie na realizację planu, dało znane negatywne rezultaty. Tymczasem przedsiębiorstwo państwowe uczestniczące w konkurencyjnej grze rynkowej, kierowane przez świetnie uposażonego menedżera, nadzorowane jedynie przez Radę Nadzorczą, może dać podobne rezultaty jak prywatna spółka akcyjna. Wielkie przedsiębiorstwa prywatne, z reguły spółki akcyjne, kierowane są nie przez właścicieli-akcjonariuszy (shareholders), ale przez zatrudnionych, analogicznie jak w przedsiębiorstwach państwowych, najemnych menedżerów.

Stąd też i paradoksalna sytuacja, że państwowa polska spółka Telekomunikacja Polska została w wysokim procencie zakupiona przez państwowe francuskie przedsiębiorstwo France Telecom, podobnie jak Elektrociepłownia Warszawska przez Vattenfall - państwowe przedsiębiorstwo szwedzkie, a Państwowe Zakłady Lotnicze Okęcie przez Casa - państwowe przedsiębiorstwo hiszpańskie.

W kanadyjskiej prowincji Quebec podstawą budżetu prowincjonalnego jest państwowe gigantyczne przedsiębiorstwo Hydro Quebec eksportujące prąd z wodnych elektrowni do USA, którego dyrektywny plan roczny ustalany przez Ministerstwo Przemysłu zawiera tylko jedną pozycję: planowe zwiększenie akumulacji.

Hydro Quebec sponsoruje działalność naukową, finansując „Katedrę Hydro Quebec" w Szkole Zarządzania Uniwersytetu Quebec a Montreal, która zajmuje się naukowym usprawnieniem działalności firmy i eksperymentami organizacyjnymi w jej obszarze działania.

Koncepcja kompleksowej sprzedaży wszystkich przedsiębiorstw państwowych strategicznym inwestorom zagranicznym i konsumowanie uzyskanych „avoirów" w ramach budżetu staje się jedną z podstawowych przyczyn zapaści finansowej kraju, zwalczanej obecnie zwyżką podatków bezpośrednich i pośrednich. Warto tu też zacytować dość powszechną opinię, którą przypomniał profesor Zawiślak (2001), że w gospodarce rynkowej społeczeństwo, które traci własność, traci podmiotowość. Staje się więc dla zewnętrznych decydentów li tylko przedmiotem optymalizujących kalkulacji jak utylizowany surowiec.

W świadomości społecznej, zarówno w Polsce jak i poza jej granicami, nie ukształtowała się polska specyfika produkcyjna wyrażająca się jakimś krajowym typem produktu. Niemcy - to Mercedes Benz, najbardziej snobistyczny samochód w skali światowej, Szwecja - to precyzja każdego produktu, Volvo jako niezawodny samochód, Francja - to wina, kosmetyki i moda damska: Chanel, Dior, Yves Saint Laurent, Węgry - papryka i cygańska muzyka, Czechy - to Jablonex - damska biżuteria, Japonia - to samochody Toyota, komputery i telewizory Sony, USA - to IBM, elektronika, samochody Forda, Coca Cola i drapacze chmur, Włochy - to Ferrari, Fiat itd. Polska wolnego rynku nie potrafiła wypromować czegoś, co jest utożsamiane z naszą produkcją, a co w latach przed blokadą ekonomiczną z powodu stanu wojennego z wolna stawało się społecznym obiektem zainteresowań rynku amerykańskiego i kanadyjskiego. Nawet polska wódka straciła swoją wyjątkową atrakcyjność na tle agresywnego marketingu wódki fińskiej i szwedzkiej.

Mamy cały szereg wytworów odbiegających pozytywnie od światowych standardów, jak np. szkło i ceramika, nie mówiąc o budzącej niegdyś zachwyty sztuce ludowej (obrusy, kilimy i dywany). Produkcja CEPELII była rozchwytywana w Nowym Jorku i Montrealu, podobnie jak i polskie, uważane za bardzo udane, garnitury męskie zajmujące niegdyś w supermarkecie Alexander w Nowym Jorku całe piętro. Również polskie firanki, reklamowane jako „europejskie", miały duże powodzenie w Chicago. To właśnie ta atrakcyjna, typowa dla Polski produkcja, realizowana w dalszym ciągu w świetnie zorganizowanych państwowych przedsiębiorstwach pracujących na zasadzie wolnego rynku, z analogiczną jak w przedsiębiorstwach prywatnych skalą zarobków, również mogłaby być istotnym fragmentem dochodu budżetu państwa.

Historycznym przekleństwem, ale i współczesną szansą jest geograficzne położenie Polski. W obecnej pokojowo ustabilizowanej sytuacji w Europie tranzytowy charakter kraju stwarza olbrzymie możliwości akumulacyjne. Zorganizowany tranzytowy ruch samochodowy i kolejowy mógłby stać się źródłem permanentnego dochodu. Corocznie przejeżdża przez Polskę ponad 30 milionów samochodów ciężarowych, dewastując polskie drogi. Budowa autostrad, finansowana z długoterminowych zagranicznych kredytów bankowych (Bank of Montreal i Royal Bank in Montreal), przy odpowiednio skalkulowanej cenie przejazdu przez Polskę, mogłaby się zamortyzować w ciągu 10-15 lat. Wynikało to ze wstępnego rachunku przeprowadzonego w Montrealu w ramach ćwiczeń prac projektowych zespołu moich studentów w konsultacji z biurem studiów kredytowych Bank of Montreal.

Dalsze podobne projekty - to autostrada północ-południe łącząca Szwecję promem poprzez Polskę z południem Europy, międzynarodowa autostrada via Wilno-Ryga-Tallin-Petersburg z promem do Finlandii, a także autostrada: granica Polski z Białorusią-Kaliningrad. Budowa tych autostrad, finansowana przez międzynarodowy i krajowy kredyt bankowy i dotacje UE, byłaby poważnym czynnikiem rozwoju gospodarczego i walki z bezrobociem. Tak właśnie z powodzeniem walczył z bezrobociem Roosevelt w programie New Deal.

Rząd polski i Agencja Budowy i Eksploatacji Autostrad nie potrafili doprowadzić do realizacji tych celów, co moim zdaniem wymaga przeprowadzenia kontroli jej działalności przez NIK. Kilkunastoletnia niezaradność w tej dziedzinie jest wprost karygodna. Równolegle nie została wykorzystana okazja zorganizowania tranzytowego transportu kolejowego z Rosji na Zachód przy wykorzystaniu szerokotorowej linii kolejowej istniejącej na południu Polski. To Czesi chcą obecnie wykorzystać tę linię, przedłużyć ją do Koszyc i tam zorganizować olbrzymie centrum przeładunkowe towarów z Rosji i krajów należących do WNP. Ta idea jest warta miliardów dolarów.

Dalszym przykładem braku strategicznej, przedsiębiorczej wyobraźni była spontaniczna decyzja likwidacji PGR-ów, doprowadzająca do dewastacji środków trwałych tych przedsiębiorstw i nędzy bezrobotnych byłych pracowników. Utrzymanie tradycyjnej struktury i przekształcenie jej w spółki pracownicze, podział na mniejsze gospodarstwa i ich sprzedaż nawet za symboliczną złotówkę pracownikom, względnie utrzymanie państwowej własności niektórych czołowych PGR-ów mających za zadanie rozwijanie i upowszechnianie wzorowej produkcji rolnej jako Ośrodki Szkolenia Rolniczego, zapobiegłoby kolosalnym stratom materialnym i moralnym.

Nie rozwinięto również nowoczesnej idei dynamicznego rozwoju produkcji ekologicznej. Ten czynnik mógł odegrać już dawno istotną rolę w rozwoju polskiego rolnictwa. Ekologiczna żywność, tradycyjnie produkowana bez żadnych chemikalii, tradycyjny wychów bydła i drobiu karmionego naturalnym pożywieniem robi karierę na rynkach międzynarodowych. We Francji np. cena ekologicznego drobiu jest ponad dwa razy wyższa i popyt stale przewyższa podaż. Rodzinne gospodarstwa polskie mogłyby wyspecjalizować się w tego typu produkcji i stać się powszechnie znanym polskim wyróżnikiem eksportowym.

Stale istniejący w światowych środkach przekazu obraz polskiego chłopa idącego pieszo za pługiem akurat byłby przydatny dla światowego marketingu ekologicznej żywności. Był on już z powodzeniem stosowany w amerykańskiej reklamie polskiej wódki.

Dalszym przykładem braku wyobraźni i nieumiejętności przedsiębiorczego myślenia strategicznego jest sprawa restrukturyzacji górnictwa i ciężkiego nierentownego przemysłu, którego pewna część musiała ulec likwidacji. Nie wykorzystano tu jednak możliwości obniżenia kosztów produkcji poprzez komasację spółek węglowych, radykalne zmniejszenie kosztów administracyjnych i wysokich płac „baronów węglowych". Coroczne olbrzymie dopłaty wystarczyłyby jednak na dużo większe odprawy dla zwalnianych górników. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez dr Surażską, akurat na Śląsku mamy relatywnie nikły wskaźnik przedsiębiorczości mierzony liczbą małych i średnich przedsiębiorstw na 1000 mieszkańców. Zamiast dawać gotówkowe odprawy, które -jak się okazało - w dużym procencie były użyte na doraźne cele konsumpcyjne, należało dokonać rekonwersji poprzez udzielanie nisko oprocentowanych kredytów na prywatną działalność gospodarczą i inwestować w nowe miejsca pracy, np. budowę sklepów czy nawet supermarketów i usługowych obiektów (restauracje, hotele, motele, kina, puby, pralnie, bary itp.). Można by np. przyjąć zasadę, że supermarkety na Śląsku są spółdzielniami czy pracowniczymi przedsiębiorstwami byłych górników.

Podobną taktykę należało zastosować przy odprawach prywatyzacyjnych w innych państwowych przedsiębiorstwach. Nie gotówka do ręki, a tańszy niż rynkowy kredyt dla działalności gospodarczej. Ta metoda, zastosowana w Kanadzie dla zmniejszenia biurokracji, data świetne rezultaty, możliwość uzyskania taniego kredytu była okazją dla wielu przedsiębiorstw, które chętnie zawierały spółki ze zwalnianymi urzędnikami. Tę ideę wprowadził w 1957 roku w życie Stanisław Gomułka, zwalniani pracownicy centralnej administracji mogli uzyskać kredyt w NBP na skromną działalność gospodarczą (sklep, ogrodnictwo, różnego rodzaju usługi).

Z tą formą rekonwersji prywatyzacyjnej wiąże się szerszy problem braku stanowczych prób rozwiązania problemu radykalnego ograniczenia obrotu gotówkowego. Jest to elementarny postulat tworzenia tzw. pieniądza bankowego i jednocześnie element kontroli obrotu mającej na celu zminimalizowanie szarej strefy i malwersacji podatkowych. W Kanadzie dopuszczalna jest gotówkowa transakcja kupna-sprzedaży jedynie do 1000$ CA, to znaczy ok. 2500 zł; powyżej tej kwoty obowiązkowa jest forma bezgotówkowa: przelewu, potwierdzonego czeku, karty kredytowej. Również w prowincji Quebec pobranie z osobistego konta w banku większej kwoty w gotówce wymaga wypełnienia ankiety uzasadniającej tę potrzebę i akceptacji kierownictwa banku, a wpłata większej kwoty gotówkowej wymaga dokładnego wyjaśnienia, skąd ta gotówka pochodzi. Ta forma kreowania pieniądza bankowego niezwykle zwiększa podaż „pieniądza bankowego" przydatnego dla aktywności inwestycyjnej i radykalnie zmniejsza możliwość obejścia prawa podatkowego, zarówno w odniesieniu do podatków bezpośrednich jak pośrednich. Polski system ewidencjonowania wpłat powyżej 10 tysięcy euro nastawiony jest jedynie na kontrolę „prania pieniędzy", nie ma natomiast limitu obrotu gotówkowego.

W prowincjonalnych małych miejscowościach liczne transakcje gotówkowe są dokonywane poza kasą fiskalną. Klient dokonujący prywatnego zakupu nie domaga się kwitu kasowego, akceptując w ten sposób nieuczciwą drobną manipulację, która w skali kraju kształtuje poważne kwoty niedoboru podatkowego.

Przedstawione wyżej przykłady braku wyobraźni w strategicznym przedsiębiorczym myśleniu są jedynie marginesem generalnej makrostrategii spontanicznej wyprzedaży majątku narodowego („rodowych sreber") nie w celu akumulacji środków dla inwestycyjnego rozwoju nowoczesnej polskiej produkcji, lecz łatania dziur w budżecie. Profesor Kazimierz Z. Poznański z Uniwersytetu Stanu Waszyngton w Seattle twierdzi (2000), że proces prywatyzacji w Polsce polegał na korupcyjnej manipulacji i sprzedaży państwowych przedsiębiorstw zagranicznym inwestorom za cenę pokrywającą 10-15% ich autentycznej wartości. Jego oskarżenie zostało przyjęte przez polskich ekonomistów i dziennikarzy ostrą krytyką, drwinami i potraktowaniem autora jak „oszołoma". Profesor Poznański polemizuje w swojej drugiej książce (2001), przedstawiając analizę poszczególnych sektorów gospodarki narodowej. Banki sprzedano za 3 mld zł, podczas gdy uprzednio poniesione koszty na ich modernizację i komputeryzację wyniosły również 3 mld zł. Podaje też przykład zakładu energetycznego w Połańcu spełniającego wszystkie światowe standardy technologiczne, nie wymagającego przez 15 lat żadnej modernizacji, a sprzedanego za $150 mln, przy realnej wartości $1,5 mld. Na argument, że myli on cenę księgową z ceną rynkową, twierdzi, że uniemożliwiono w celach korupcyjnych prawdziwą konkurencję pomiędzy potencjalnymi nabywcami. Istotnie, są pewne fakty potwierdzające częściowo tezę prof. Poznańskiego: aresztowanie ministra Niewiarowskiego z dawnego gabinetu premier Suchockiej, oskarżonego o wzięcie łapówki za sprzedaż za bezcen katowickiego Pewexu, leniwie ciągnące się od paru lat postępowanie prokuratorskie w sprawie sprzedaży warszawskich domów Centrum bez wyliczenia ceny gruntu, aktualne zarzuty pod adresem byłego ministra przekształceń własnościowych, obecnie posła Janusza Lewandowskiego za nieprawidłowości w sprzedaży przedsiębiorstw Techma i Krakchemia w Krakowie na początku lat 90., dochodzenie prokuratorskie dotyczące korupcji w Ministerstwie Obrony Narodowej i w PZU itd. Istnieje też długa lista oskarżeń notabli organów terenowych oskarżonych o podobne praktyki (Łódź, Wrocław, Katowice).

Proponowano niegdyś powołanie Urzędu Generalnej Prokuratorii, między innymi w celu kontroli dokonanych transakcji prywatyzacyjnych, wniosek ten przepadł jednak w głosowaniu sejmowym. Sądzę, że niezbędne jest dokonanie ex post kontroli najbardziej rażących przypadków opracowanie metody procedury prywatyzacji uniemożliwiającej korupcję.

Nie można też zapominać, że zarówno według oceny Transparency International, jak i Banku Światowego poziom korupcji w Polsce jest bardzo wysoki, stąd też i metoda odrzucenia twierdzeń prof. Poznańskiego może być traktowana jako strategia obrony nie dopuszczającej w ogóle do poważnego zbadania sprawy. Faktem też jest, że wielkie nadużycia w Polsce nie mogą doczekać się sądowego finału.

Jedna z największych afer – FOZZ – ciągnie się latami, a w chwili gdy została już fachowo rozeznana i stworzyły się warunki jej sądowego profesjonalnego rozpracowania przez sędzię Barbarę Piwnik, została ona niespodziewanie powołana na stanowisko ministra sprawiedliwości.

4. Konkluzje i wnioski

W świetle powyższego, jedynie fragmentarycznego opisu założeń teoretycznych i wybranych szczegółowych elementów rzeczywistości, rysuje się skomplikowany, niepokojący obraz postaw społecznych, struktur i systemu zarządzania w postkomunistycznej Polsce. Można zaryzykować tezę, że jesteśmy świadkami atrofii zaufania społeczeństwa w stosunku do elit kierowniczych, bowiem oczekiwania sprawności zarządzania po upadku socjalistycznego totalitaryzmu nie zostały spełnione. Profesor Sztompka (1997), traktując zaufanie jako zakład polegający na oczekiwaniu czegoś od kogoś, sformułował skalę i hierarchię tych społecznych oczekiwań. Na jej podstawie, w świetle przedstawionej przeze mnie analizy, można zestawić to, co stało się istotą zawiedzionego zaufania w stosunku do politycznych elit kierowniczych. Ich działania w zbyt wielu przypadkach były:

  • Amatorskie, nieprofesjonalne, a nie kompetentne i sprawne;
  • Obarczone indyferentyzmem moralnym stymulującym korupcję i nepotyzm;
  • Nie oparte na precyzyjnej kalkulacji środków i celów, zysków i strat, doraźne, porywcze i emocjonalne;
  • Reprezentujące partykularne interesy partyjne i środowiskowe, a nie interesy państwa;
  • Wyrachowane i egoistyczne, charakteryzujące się zachłannością na szybkie osobiste dorobienie się, a nie bezinteresowne i altruistyczne;
  • Wyrażające się chaosem normatywnym, zalewem niesprawnie przygotowanych regulacji prawnych;
  • Arbitralne i pozbawione odpowiedzialności prawnej za podjęte decyzje;
  • Nieprzejrzyste, anonimowe, utajnione, a nie informacyjnie łatwo dostępne;
  • Słabo nadzorowane i kontrolowane;
  • Zbyt scentralizowane i skoncentrowane, a nie zdecentralizowane i uspołecznione;
  • Odległe od wyborczych obietnic, a nie konsekwentnie je realizujące.

Ta wysoka skala niesprawności organizacyjnej pokrywa również zasięg prawa „Czterech Jeźdźców Apokalipsy Administracji": gigantomanii w rozbudowie struktur statycznych, luksusomanii w rozrzutności operowania groszem publicznym, korupcji i arogancji władzy (Kieżun 2000). Propozycje usprawnień uszeregowane według struktury podstawowych czynników organizacji przedstawiają się następująco:

A. Człowiek, styl, postawy, metoda przygotowania usprawnień

  • Punktem wyjścia osiągnięcia satysfakcjonującej sprawności państwa znajdującego się obecnie w stanie poważnej zapaści finansowej i organizacyjnej jest odgórne rozpowszechnienie stylu maksymalnej oszczędności, radykalnego ograniczenia kosztów sektora publicznego, przyjęcie modelu wczesnego kapitalizmu „ciułać, ażeby inwestować".
  • Jesteśmy biednym państwem na dorobku i „kompleks mercedesa", manifestowania rzekomej zamożności jest klasycznym przykładem „fikcji organizacyjnej", nawiązującej do starej szlacheckiej tradycji „zastaw się a postaw się". Konieczne więc jest przyjęcie spektakularnych, odpowiednio nagłośnionych posunięć oszczędnościowych, np.: zasady zakupu ograniczonej liczby służbowych samochodów wyprodukowanych tylko w Polsce, radykalnego ograniczenia wydatków reprezentacyjnych, zablokowania na 2-3 lata budowy nowych budynków gmin, starostw, urzędów marszałkowskich, radykalnego ograniczenia zagranicznych podróży służbowych tylko do niezbędnych kontaktów. Te posunięcia, wbrew pozorom, będą źródłem istotnych oszczędności, ich sens jednak polega głównie na ukształtowaniu pewnego stylu, wdrożenia pewnej mody oddziałującej na jednostki terenowe, na styl pracy samorządu wszystkich szczebli, a także przedsiębiorstw państwowych.
  • Wszystkie posunięcia usprawnieniowe muszą być poprzedzone starannym przygotowaniem polegającym na profesjonalnej ocenie stanu faktycznego i opracowaniem wariantowych rozwiązań precyzyjnie wytypowanych, hierarchicznie określonych problemów. Musi to więc być naukowo podbudowany proces, nie mający nic wspólnego ze spontanicznością fragmentarycznych, przeprowadzanych bez całościowej wizji, usprawnień. Nie można powtarzać błędu nieprofesjonalnie przeprowadzonej reformy administracji publicznej, realizowanej fragmentami bez globalnego modelu wszystkich szczebli i struktury ich kompetencyjnego podziału.
  • Niewątpliwie fundamentalnym problemem jest zarówno profesjonalne wykształcenie nowoczesnej kadry administracyjnej dostosowanej do modelu public management, jak i doboru według kryterium spolegliwości, wysokiego poziomu moralnego i rozwiniętego zmysłu państwowego oraz świadomości i akceptacji swojej służebnej roli. Ten postulat musi znaleźć miejsce w programach szkolenia kadr urzędniczych w zakresie wiedzy organizacyjno-socjologicznej, niezbędnej dla realizacji zasady „trzy E": efektywność (skuteczność), ekonomiczność, etyczność.
  • Problem kształtowania zmysłu państwowego, wyjścia w skali społecznej poza prymitywizm postawy egoistyczno-konsumpcyjnej, jest niewątpliwie bardzo trudny do zrealizowania w warunkach nagłaśniania tych postaw agresywną reklamą w mass mediach. Znane socjotechniki autonomizacji, naśladownictwa, ostracyzmu społecznego, autorytetu wymagają bardzo starannych zabiegów. Niezwykle ważną rolę spełnia tu upowszechnienie wzorcowej postawy uczciwości, godności, patriotyzmu wśród najwyższej kadry kierowniczej i parlamentarnych przedstawicieli. Konieczne wydaje się ustalenie warunku niekaralności, niepodlegania bieżącej procedurze aktu oskarżenia dla kandydatów na wszystkie kierownicze i parlamentarne pozycje. W jaki sposób legalnie wprowadzić ten wymóg w życie, jest to zadanie dla prawników. Można tu np. zastosować procedurę analogiczną do weryfikacji niezbędnej dla dopuszczenia do tajemnicy państwowej czy służby dyplomatycznej. Niepokojącym zjawiskiem jest postępujący proces brutalności i bezwzględności w rozgrywkach politycznych. Ten proces niezwykle się nasilił ostatnio w związku z wejściem do Sejmu wielu ludzi reprezentujących bardzo niski poziom kultury osobistej, nie mówiąc już o nieuregulowanych stosunkach z aparatem sprawiedliwości. Brak zdecydowanej, silnej reakcji na tego typu postawy stwarza dalsze niebezpieczeństwo ich eskalacji, będącej już zagrożeniem dla demokratycznej kultury. Specyfika systemu demokratycznego, z całym swoim skomplikowanym bagażem konfliktu pomiędzy postulowaną wolnością, równością i braterstwem a porządkiem, ładem społecznym i w wielu przypadkach koniecznością podporządkowania się priorytetowi interesu społecznego, musi być przedmiotem nie tylko szkolnego i uniwersyteckiego permanentnego nauczania, ale również pośrednią formą oddziaływania przekazu telewizyjnego i systemem zorganizowanych szkoleń. Wychodząc z tradycyjnej formuły ugody społecznej, powinna istnieć upowszechniona świadomość nie tylko praw obywatela, ale i jego obowiązków. Istnieje tu również określony wymóg religijny, w Katechizmie Kościoła Katolickiego mamy ewidencję czynów moralnie nagannych, wśród których znajdują się również: unikanie płacenia podatków, oszustwa w handlu, wypłacanie niesprawiedliwych wynagrodzeń, podwyższanie cen przy wykorzystywaniu niewiedzy lub potrzeby drugiego człowieka, świadome wyrządzanie szkody własności publicznej, jak również korupcja (Katechizm Kościoła Katolickiego 1994).
  • Obowiązkowi nauki małoletnich, obwarowanemu sankcją karną dla rodziców w przypadku braku jego realizacji, powinien odpowiadać obowiązek dla dojrzałych obywateli czynnej realizacji zasady rządów ludu - demokracji (demos - lud, kratos - władza), co przekłada się przede wszystkim, wzorem Belgii i Australii, na obowiązek głosowania, wyrażania swojej opinii o tym, kto jest godzien wykonywać społeczną służbę ustawodawczą, a w przypadku pozycji prezydenta i wykonawczą.
  • Podobnie jak w wyżej wymienionych krajach, powinien on być obwarowany sankcją karną analogicznie do obowiązku nauki małoletnich. W ten sposób zlikwidujemy dalszą fikcję organizacyjną rządów większości. W ostatnich wyborach głosowało 46% uprawnionych obywateli, zwycięska partia uzyskała 41%, łatwo więc policzyć, że reprezentuje ona jedynie około 17% polskiej dojrzałej populacji. W wyborach samorządowych niejednokrotnie uczestniczy poniżej 30% uprawnionej populacji, tutaj fikcyjność demokratycznych rządów większości jest jeszcze bardziej widoczna.
  • Trzeba kategorycznie zlikwidować praktykę doboru kadr według starego PRL-owskiego modelu partyjnego. Konieczna jest minimalizacja stanowisk politycznych w administracji do pozycji: ministra, sekretarzy i podsekretarzy stanu, wojewody, wicewojewody i ewentualnie dyrektorów w niektórych ściśle określonych państwowych jednostkach organizacyjnych. W stosunku do wszystkich innych stanowisk decydujące znaczenie muszą mieć kwalifikacje zawodowe i moralne, wybory do rad gminnych, powiatowych i wojewódzkich powinny być dokonywane według większościowej ordynacji wyborczej na imiennych kandydatów, bez wyszczególnienia przynależności partyjnej. Partie nie mają prawa wystawiania kandydatów do tych organów i niedopuszczalne jest organizowanie partyjnych klubów radnych. Należy dążyć do dalszego radykalnego ograniczenia liczby partii politycznych, wprowadzając wysoki próg 30 000 członków jako minimum założenia i funkcjonowania partii.
  • Współczesna cywilizacja organizacyjna i niedowład organizacyjny kierownictwa administracji publicznej wymagają intensywnego szkolenia w zakresie organizacji. Należy przyjąć za zasadę priorytet nominacji na stanowiska kierownicze osób posiadających obok zawodowego magisterium drugie magisterium z zarządzania lub administracji. Należy zorganizować system doskonalenia kadr administracyjnych w skali kraju w zakresie problematyki organizacyjnej i specyfiki systemu demokratycznego. Wydaje się też pożądane organizowanie okresowych wykładów na temat sprawnej organizacji i zarządzania dla ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu nie mających żadnych studiów w tym zakresie. Warto zwrócić uwagę, że taka praktyka jest stosowana w niektórych krajach (np. w Quebecu okresowe jednodniowe sesje na temat najnowszych osiągnięć w dziedzinie zarządzania).
B. Struktury statyczne, dynamiczne, instrumentalizacja, korupcja, jawność, bezpieczeństwo
  • Skala nieracjonalności sektora publicznego jest tak dalece posunięta, że trzeba przeprowadzić kompleksową, nową, profesjonalną reformę administracyjną w ujęciu strategicznym w skali długofalowej, niejednokrotnie wymagającej zmian w konstytucji, i operacyjnej, możliwej do szybkiego wdrożenia w życie. Dla realizacji tej reformy należy powołać niezależny zespół fachowców, nie podlegający manipulacjom partyjnym, który opracuje projekt ewentualnie w alternatywnych wersjach, a jego podstawowe elementy powinny być udostępnione opinii publicznej. Należy wreszcie zdobyć się na fachowe opracowanie modelu funkcjonowania państwa bez małostkowych partyjnych „przepychanek".
  • W sensie prawnym sektor publiczny w Polsce nie istnieje, nie ma jednolitego ustawodawstwa ustalającego całościową strukturę i system finansowania, nie ma jednolitego pełnego rejestru jednostek. Rząd Leszka Millera już podjął decyzję o likwidacji 23 urzędów centralnych i agencji państwowych. Było to jednak posunięcie spontaniczne, nie oparte na całościowym ujęciu problemów sektora publicznego, mające raczej charakter restrukturyzacji z zachowaniem odpowiednio dobrze personalnie ustawionych jednostek. Niewątpliwie więc należy doprowadzić do likwidacji dalszych agencji, a także funduszy celowych w ramach całościowego projektu reformy administracji. Otwarty jest jednak problem komercjalizacji niektórych funkcji administracyjnych poprzez prywatyzacje, spółki publiczno-prywatne, koncesje i doraźne kontrakty. W systemie public management zakłada się daleko idący rozwój tych form realizacji ról państwa. Jednakże rozwijający się styk administracji, polityki i biznesu grozi wynaturzeniami podobnymi do tych, jakie notujemy obecnie w działalności „przybudówek do aparatu państwowego": agencji i funduszy. Ten problem powinien być przedmiotem analizy pozaurzędniczego zespołu proponowanego przeze mnie dla nowej reformy administracyjnej.
  • Istotnym problemem jest organizacja kancelarii Prezydenta i Premiera. Obie kancelarie zatrudniają ponad 1000 pracowników. Należy dokonać głębszej analizy ich pracy i niezbędnych poważnych redukcji zatrudnienia, sprywatyzować gospodarstwa pomocnicze i zastąpić rządowe stanowiska sekretarzy stanu stanowiskami ekspertów, doradców. Jest to sprawa nie tylko organizacji, ale również odgórnego przykładu godnego naśladowania.
  • W administracji centralnej konieczne jest doprowadzenie do końca procesu decentralizacji. Około 37% administracji specjalnej zostało jeszcze w rękach centralnej władzy, a przekazanie w 1999 roku ponad 60% tej administracji terenowej do województw i powiatów nie zmniejszyło zatrudnienia w ministerstwach.
  • Niezbędna jest restrukturyzacja Centrum poprzez:
    • likwidację wszystkich dublujących pracę ministerstw urzędów centralnych,
    • zminimalizowanie liczby zezwoleń udzielanych przez ministerstwa,
    • radykalną przebudowę struktury wewnętrznej ministerstw, minimalizację struktury: jeden sekretarz stanu (w wyjątkowych przypadkach dwóch),
    • likwidację gabinetów politycznych (możliwy gabinet merytoryczny),
    • minimalizację liczby departamentów, radykalne zmniejszenie zatrudnienia,
    • precyzyjny podział kompetencji i zakresu działania stanowisk pracy.
  • Stopień komputeryzacji szczebla ministerialnego w Polsce jest niższy niż w Boliwii i Belize. Redukcja zbędnego zatrudnienia umożliwiłaby realizację planu informatyzacji Centrum i dojście w tej dziedzinie przynajmniej do poziomu czołowych krajów Trzeciego Świata. Perspektywa przyszłości to wprowadzenie systemu telepracy, analitycznej i koncepcyjnej pracy w domu przy stałym komputerowym kontakcie. Duży procent koncepcyjnych pracowników ministerstw niepotrzebnie traci czas na codzienne przyjeżdżanie do pracy. Wydajność koncepcyjnej pracy w domu przy wykorzystaniu aparatury informatycznej jest znacznie wyższa, stąd konieczność stopniowego jej wprowadzania w ministerstwach. Równolegle powinno się opracować i systematycznie wprowadzać w życie ogólnopolski program komputeryzacji administracji publicznej, rozwijając zarówno system telepracy, jak i wirtualnych jednostek organizacyjnych i system gminnych telechat, gdzie instruktorzy umożliwią e-mailowy kontakt z urzędami na każdym szczeblu.
  • Proces restrukturyzacji ministerstw może być dokonany jedynie na obecnym etapie wprowadzania Służby Cywilnej, bowiem po daleko idącym jej rozwoju nie będzie już możliwości dokonania jakichkolwiek redukcji personelu.
  • Administracja powiatowa wymaga reformy finansowania. Trzeba zlikwidować fikcję jej samorządności, odpowiednio wyposażając w środki własne. Konieczne jest też racjonalne ustawienie powiatowych służb straży i inspekcji poprzez jednoznaczne ich służbowe podporządkowanie staroście przy funkcjonalnym podporządkowaniu rządowym organom wojewódzkim (struktura macierzowa).
  • Zbyt duża liczba powiatów w stosunku do struktur europejskich wymaga przeprowadzenia procesu łączenia powiatów grodzkich i ziemskich znajdujących się w tym samym mieście, długofalowego programu łączenia powiatów na podstawie analizy stopnia samodzielności finansowej i w perspektywie zastąpienia ich związkami gmin.
  • Korupcja w Polsce staje się zbanalizowanym obyczajem. Powtarzam swoje wielokrotnie prezentowane propozycje skutecznej z nią walki:
    • ustalenie zasady, że dający łapówkę nie jest karany, jeśli doniesie o tym prokuratorowi. Jest to nawiązanie do koncepcji prezydenta Kwaśniewskiego, który oświadczył, że ułaskawi pierwszą osobę, która ujawni, że data łapówkę;
    • okresowe przeprowadzanie przez policję dobrze zaaranżowanej legalnej prowokacji w stosunku do wybranych, podejrzanych o branie łapówek osób z grona elity kierowniczej. Należałoby wreszcie zlikwidować zbanalizowaną korupcję policji drogowej metodą legalnej prowokacji i wprowadzenia zasady 20% wynagrodzenia od każdego mandatu. Podobną zasadę legalnej odpłatności za wykrycie przemytu należałoby ustalić dla służby celnej;
    • przeprowadzanie dochodzeń i procesów spektakularnych przykładów korupcji w trybie nadzwyczajnej szybkości i mocnego nagłaśniania ich w radiu, prasie i telewizji z podaniem nazwisk i stanowiska;
    • szybkie obowiązkowe wprowadzenie zasady internetowej informacji i internetowej procedury na wszystkie państwowe i samorządowe przetargi, a nawet większe zakupy. Jest to radykalny sposób na ujawnienie całego przebiegu transakcji i jednocześnie na poważne zmniejszenie jej kosztów;
    • wprowadzenie wreszcie w życie pełnej przejrzystości wszystkich działań urzędów i ich struktur, stanu zatrudnienia, uposażenia kadry kierowniczej i nazwisk kierowników. Utajnienie danych statystycznych dotyczących np. stanu zatrudnienia w urzędach centralnych jest zaprzeczeniem podstawowych zasad państwa obywatelskiego.
    • Konieczna jest też zmiana ustawy o ochronie danych osobowych. Należy ją dostosować np. do praktyki kanadyjskiej, gdzie znamy nazwiska osób oskarżonych o przestępstwa i mamy w domach listę lokatorów z nazwiskami. Obecna praktyka likwiduje rolę społecznej dezawuującej opinii, jak również - w przypadku utajniania np. spisu lokatorów - desocjalizuje środowiska osiedlowe.
    • Podstawowym zadaniem państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Wymaga to jednak radykalnej zmiany postawy policji. Konieczna jest likwidacja pojęcia „znikomej społecznej szkodliwości czynu". Zgodnie z tą zasadą polski policjant nie reaguje na drobne przejawy przekroczeń przepisów, jak np. picie alkoholu na ulicy. Punktem wyjścia udanej reformy mera Nowego Jorku było właśnie wyprowadzenie policjantów na ulice i karanie obywateli nawet za rzucanie niedopałka papierosa. Wiadomo, że policji brak pieniędzy, ale również brak organizacji i czynnej postawy przyjaciela i stróża czynnie reagującego także na „czyny znikomej społecznej szkodliwości", w sumie niszczące obraz elementarnego porządku państwa. Ten postulat łatwiej można by zrealizować łącząc szeregi straży miejskiej i państwowej policji.

C. Decyzje strategiczne

  • Wprowadzenie większościowej ordynacji wyborczej w wyborach jednego posła z jednego okręgu. Ta ordynacja kształtuje bezpośrednią więź pomiędzy wyborcą a posłem. Wyborca wie, kto jest jego reprezentantem w Sejmie i Senacie, i może oceniać jego aktywność. Ta ordynacja sprzyja wykształceniu się struktury dwupartyjnej, umożliwiającej stabilizację polityczną i długofalowe planowanie.
  • Nie sprawdza się w Polsce liberalny system parlamentarno-gabinetowy. Wiąże się to z brakiem współczesnych tradycji demokratycznych i, niestety, z nadmiernym polskim indywidualizmem, wręcz skłonnością do warcholstwa i niechęcią do państwa. Brakuje nam historycznej tradycji utrwalonej państwowości, bo przez bez mała 200 lat władza państwowa w Polsce nie była naszą władzą, lecz czymś obcym, wręcz wrogim, co wyrażało się upowszechnionym skrótem myślowym: „my" i „oni". Nie udało się przełamanie tego psychologicznego obciążenia po 1989 roku, kiedy wyuczona niezaradność społeczna objawiła się całym zespołem niesprawności w zarządzaniu, kształtując słabe państwo, zbyt miękkie i zdemoralizowane zbanalizowaną korupcją, nepotyzmem i całym arsenałem patologii organizacji. Konieczna wydaje się zmiana konstytucji polegająca na wprowadzeniu – wzorowanego na amerykańskim – systemu prezydenckiego, w którym prezydent pełni rolę premiera, może być odsunięty od władzy tylko poprzez skomplikowaną procedurę „impeachmentu" i posiada poważne prerogatywy umożliwiające mu podejmowanie nawet strategicznych decyzji. Polski prezydent byłby wybierany na 7 lat, co umożliwiłoby mu działalność w kategoriach planów strategicznych.
  • Dalszy wniosek, to doprowadzenie do autentycznego podziału władzy, a więc zakaz wybierania ministrów na posłów, rozdział pozycji generalnego prokuratora i ministra sprawiedliwości i zakaz zajmowania przez pracowników administracji jakichkolwiek innych stanowisk, poza naukowymi, także w radach nadzorczych instytucji i przedsiębiorstw.
  • Sejm powinien składać się np. z 320 posłów, po 20 z każdego województwa. Senat - z 32 senatorów, po dwóch z województwa. Wszyscy posłowie i senatorowie muszą zrezygnować w okresie kadencji z pracy zawodowej. Kadencja powinna trwać 5 lat z możliwością tylko dwukrotnego wyboru. Pięcioletni okres kadencji obowiązywałby również w radach samorządu lokalnego.

* * *

Bibliografia

  1. Balicka M. (1999), Prucie kasy, „Polityka" nr 44.
  2. Bartole A. (1997), Le Management dons les Organisations Publiques. Dunod. Paris.
    Bratkowski S. (2001), Co mamy w Polsce do zrobienia, „Rzeczpospolita. Plus - Minus", 8-9 września.
  3. Czaputowicz J. (2001), Od redaktora, „Służba Cywilna" nr 2.
  4. Drucker P. (1999), Management Challenge for XXI Century, Harper Business, London.
    Farnham D., Horton S. (1996), Managing the New Public Services, 2 ed. MacMillan, London.
  5. Hood C. (1991), A Public Administration for All Seasons, „Public Administration" nr 69.
  6. Hughes O. E. (1998), Public Management Administration. An Introduction. Macmillan Press LTD London.
  7. Jarzębowski W. (1978), Fikcje organizacyjne, (w:) Kieżun W., Bariery sprawności organizacji, PWE, Warszawa.
  8. Jędrzejewska K. (1999), Rośnie armia urzędników, „Rzeczpospolita" nr 3. Katechizm Kościola Katolickiego (1994), Pallotinum, Warszawa.
  9. Kellig G. L., Coles C. M. (2000), Wybite szyby, Media Rodzina, Poznań.
  10. Keżun W. (2000), Transformacja administracji publicznej w świetle teorii or,ranizacji i zarzddzania, „Master of Business Administration" nr 1.
  11. Kieżun W. (2000), Czterech Jeźdźców Apokalipsy Biurokracji, „Kultura" nr 3, Paryż, marzec.
  12. Kochanowski J. (2001), Przywracanie sensu, „Rzeczpospolita", 9 października.
  13. Kostera M. (2001), Zarządzać z wyobraźnią, (w:) Tworzenie organizacji, WSPiZ, Warszawa.
  14. Kotarbiński T. (1955), Traktat o dobrej robocie, Zakład im. Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk.
  15. Kozmiński A. K. (1982), Po wielkim szoku, PWE, Warszawa.
  16. Kulesza M. (1999), Reforma administracyjna w Polsce. Wprowadzenie powiatów, (w:) Podstawowe wartości i założenia reformy ustrojowej, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
  17. Kulesza M. (2000), Nieprawdą jest, jakoby..., „Master of Business Administration" nr 2.
  18. Malinowska E., Misiąg W., Niedzielski A., Pancewicz J. (1999), Zakres sektora publicznego, IBnGR, Warszawa.
  19. Mikułowski W. (2001), Służba cywilna instrumentem rządzenia państwem, (w:) Krytyczna teoria organizacji, WSPiZ, Warszawa.
  20. Najniger S. (2001), Administracja czy biznes, „Służba Cywilna" nr 2.
  21. Osborne D., Gaebler T. (1994), Rządzić inaczej. Jak duch przedsiębiorczości przenika administrację publiczną, Media Rodzina, Poznań.
  22. Państwo sprawne, przyjazne, bezpieczne (1966), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Warszawa.
  23. Piekara A. (2000), Samorządność, samorząd, LTW, Warszawa.
  24. Piekara A. (red.) (2002), Samorząd terytorialny a jakość administracji publicznej, UW, Warszawa.
  25. Pilczyński J. (2001), Małe jest lepsze, „Rzeczpospolita" nr 72.
  26. Płoskonka J. (red.) (2002), Reforma administracji publicznej 1998-2000, MSWiA, Warszawa.
  27. Pollitt C. (1995), Managerialism and the Public Services, 2nd ed., Blackwell, Oxford.
  28. Poznański K. (2000), Wielki przekręt, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa.
  29. Poznański K. (2001), Obłęd reform. Wyprzedaż Polski, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa.
  30. Pszczołowski T. (1978), Mała encyklopedia prakseologii i teorii zarządzania, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk.
  31. Rose-Ackerman (2001), Korupcja i rządy, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa.
  32. Staniszkis J. (2001), Kartel zwany państwem, „Rzeczpospolita", 29 września. Sztompka P. (1997), Zaufanie podstawą relacji społecznych, „Master of Business Administration" nr 1.
  33. Taylor W. F. (1926), Zarzddzanie zakładem wytwórczym, TNOiK, Warszawa. Trębski K. (2001), Zasadzka w labiryncie, „Wprost", 4 listopada.
  34. Wielomski A. (2001), Państwo demokratyczne i jego możliwości tworzenia i realizacji strategii długofalowej, Warszawska Szkoła Zarządzania. Szkoła Wyższa.
  35. Wilczyński W. (2001), Plan Wilczyńskiego, „Wprost", 9 września. Wnuk-Lipiński E. (2001), Gdy przyzwoitość staniała, „Tygodnik Powszechny" nr 2, 14 stycznia.
  36. Zawiślak A. (2001), Propozycje dla Polski. Koncepcje i realia, Oficyna Wydawnicza Warszawskiej Szkoły Zarządzania. Szkoły Wyższej.